piątek, 13 marca 2009

Słodki pudding na ciepło z nadzieniem porzeczkowym.

Macie też tak czasem, ze po prostu brak pomysłu i chęci na gotowanie, że w ogóle tego dzisiaj nie czujecie, nie chce się wam i nic na to nie umiecie zaradzić? Ja tak mam czasami, czasami nawet przez kilka dni z rzędu. Ten blog powstał z miłości do gotowania i od początku założyłem że chcę, żeby tak zostało, że nie będę robił czegoś na siłę, tylko po to, żeby wrzucić posta, bo szybko ta miłość zgaśnie i przerodzi się w rutynę.
To tyle tytułem wyjaśnienia tej ostatniej przerwy u mnie na blogu.

Wczoraj wieczorem wpadł do nas bardzo miły gość i chcąc go jakoś ugościć, na szybko wymyśliłem taki deser. Nazwałem go sobie pudding, ale nie jestem pewien, czy ta nazwa jest do końca właściwa. Ale niech tam, ważne, że pyszne.


  • 3 jajka
  • 200 g śmietany 18%
  • 4 łyżeczki mąki
  • Łyżeczka cukru waniliowego
  • 5 łyżeczek cukru
  • Łyżka soku z cytryny i odrobina startej skórki.
  • Dżem z czarnej porzeczki
  • 6 łyżek stopionego masła
  • Cukier-puder

Piekarnik rozgrzałem do 220 oC.
Jajka roztrzepałem dokładnie ze śmietaną. Do tego mąkę przesiałem przez sitko, cały czas dokładnie roztrzepując. Dodałem cukier waniliowy i zwykły, sok i skórkę z cytryny, wymieszałem razem.

Do 6 kokilek wlałem roztopione masło i wstawiłem do piekarnika.
Kiedy masło zaczęło lekko dymić [ale zanim się zaczęło spalać – to ważne, żeby dopilnować tego momentu], wlałem do kokilek chochelką ciasto i wstawiłem do piekarnika. Po chwili, kiedy ciasto lekko się ścięło na bokach łyżeczką załadowałem do środka każdej dżem porzeczkowy [ile kto lubi]. I znowu do piekarnika, na jakieś 10 min. Staramy się nie otwierać w tym czasie piekarnika, żeby puddingi nie opadły. Kiedy będziemy widzieć, że ciasto wylazło z kokilek i jest ładnie zbrązowione na górze to znak, że gotowe (ale dla pewności można jeszcze sprawdzić wykałaczką czy na pewno ciasto jest w środku zrobione).


Wyjmujemy z piekarnika, posypujemy z wierzchu cukrem-pudrem i ozdabiamy wisienką z syropu. Szybko podajemy jeszcze gorące, zanim opadnie.

No wyśmienite, muszę powiedzieć.

15 komentarzy:

  1. nazwa nie ważna
    wyglądają pysznie
    że wyśmienite w smaku to wierzę:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne i pomysłowe :)
    rozumiem, ze podałeś w kokilkach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhhhh, powiem tylko tyle - zjadłoby się!

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. No, przyznaję, że wygląda wspaniale! W tym momencie poczułam żal, że do tej pory nie nabyłam takich kokilek. Dla tego typu przepisów warto :)
    Ten wpis potwierdza teorię, że najlepsze potrawy wychodzą spontanicznie.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałam kiedyś w ręce takie kokilki (identyczne jak kokilki Nigelli!), ale odłożyłam na rzecz foremek do muffinek. Nie wiem czemu byłam taka głupia, powinnam wziąć oba ;).
    Twój pudding wygląda pysznie :). Uwielbiam jagody! Ale dziś się do nich zraziłam, za sprawą kupnych knedli z jagodami. Koszmar! Skutecznie jednak przegnałam tę urazę, jedząc fantasię z porzeczkami :).
    Ale coby nie przedłużać, powiem tylko tyle: mniam!

    OdpowiedzUsuń
  6. A jednak desery bywają Twoją mocną stroną :) to pewnie za sprawą tego wyjątkowego gościa.

    OdpowiedzUsuń
  7. asieja - no, czasami nazwa się przydaje, ale rzeczywiście przynajmniej smakowały całkiem całkiem.

    aga-aa - tak, w kokilkach - gdyby to był prawdziwy pudding (jak np.
    ten
    )to by się go dało wyciągnąć, ale te nie wyrosły tak bardzo, a poza tym ciężki drzem spłynął na samo dno.

    oczko - powiem tyle - zjadło się :P

    olacruz - oj, to błąd rzeczywiście, trzeba szybko nadrobić, a przepisów z jajkami i kokilkami na pewno się jeszcze parę znajdzie, może nawet niektóre się zjawią na twoim jajcarskim konkursie.

    olalala - no powinnaś wziąć oba! Ja kokilek kiedyś szukałem pół dnia, bo na obiad miała wpaść pewna fantastyczna osoba [notabene dzisiaj komentująca]a ja miałem pomysł na deser. Nie znalazłem ich wtedy, deser zrobiłem w metalowych foremkach na babeczki i wyszedł tak sobie.
    Jakiś czas później inna moja przyjaciółka, wiedząc o moich zmaganiach, wypatrzyła je gdzieś w jakimś markecie za śmieszne pieniądze.

    Aleksandra - tak jak napisałem powyżej - wyjątkowi goście zawsze napędzają świetne pomysły na potrawy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wygląda pyszniutko! Swietny pomysł !:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pysznie wygląda :-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Mico ! dziekuję :) za pudding wysmienity też ....

    OdpowiedzUsuń
  11. O jaki smaczny pudding, :) a moje kokilki stoją w szafce zakurzone...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mmmm, zjadłabym taki pudding :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja do tej pory nie znalazłam ładnych kokilek, tego typu rzeczy robię w filiżankach, modląc się, żeby nie pękły w trakcie pieczenia ;)
    A w ogóle to jestem fanką deserów z porzeczkami, ta ich cierpkość jest taka swojsko-wykwintna.

    OdpowiedzUsuń
  14. mico, my Cię chętnie rodzinnie zainspirujemy!
    trzeba się wybrać na ten Bobrek czem prędzej, żebyś miał co na tego bloga wrzucać ;)

    OdpowiedzUsuń