Kiedy dowiedziałem się, że będę mógł na akcję „gotujemy po polsku", której patronuje serwis Z pierwszego tłoczenia, przygotować kaczkę, zacząłem nerwowo przeglądać starą polską książkę kucharską. Przepisy na kaczkę które w niej znalazłem totalnie zwaliły mnie z nóg – trochę już widziałem przepisów w swoim życiu, trudnych, prostych, z przeróżnych stron świata – ale byłem całkowicie oszołomiony bogactwem składników które zostały użyte w tych starych polskich przepisach, i zabiegów jakie należało wykonać, aby danie wyszło jak należy. Myślę, że niektórzy Francuzi zobaczywszy te receptury poczuli by się lekko zawstydzeni, że ich kuchnia taka skromna i prosta.
Nie zdecydowałem się jednak na żaden z nich – chociażby z tego względu, że akurat nie miałem nigdzie w zanadrzu trufli, baraniny czy dobrych świeżych sardeli. Zrobiłem za to kaczkę na sposób dosyć banalny, za to bardzo efektowny.

- 1 kaczka
- 5 twardych jabłek zimowych
- 3-4 gałązki majeranku
- 1 gałązka tymianku
- półtorej łyżeczki soli
- Łyżeczka pieprzu
- 1 ząbek czosnku
- Pół łyżeczki suszonego rozmarynu
- Kilka plastrów wędzonej słoniny.
- 6-7 ziemniaków.
Kaczkę po opłukaniu nacieramy utartą mieszaniną 1 łyżeczki soli, pieprzu i 2 niewielkich gałązek majeranku [rzecz jasna, jeśli ktoś nie posiada akurat świeżego można użyć suszonego majeranku – proponuje w tej sytuacji ok. 2łyżeczek]. Odstawiamy kaczkę na godzinę w chłodne miejsce.
2 jabłka obieramy z gniazd nasiennych i kroimy w kosteczkę, wyciskamy do nich ząbek czosnku, solimy ok. pół łyżeczką soli, pieprzymy, dodajemy też jeszcze majeranek, tymianek i odrobinę rozmarynu. Tą mieszanką nadziewamy kaczkę, po czym ją zaszywamy.
Kaczkę układamy w brytfannie, naokoło niej kładąc jeszcze 3 jabłka i obrane ziemniaki. Ziemniaki opruszamy solą i pieprzem, a na kaczkę kładziemy kilka plastrów wędzonej słoniny.
Wkładamy do piekarnika rozgrzanego na ok. 240 ° C i pieczemy jakieś 3 godziny podlewając co jakiś czas wytworzonym sosem, lub wodą. W połowie pieczenia zmniejszamy ogień.
2 jabłka obieramy z gniazd nasiennych i kroimy w kosteczkę, wyciskamy do nich ząbek czosnku, solimy ok. pół łyżeczką soli, pieprzymy, dodajemy też jeszcze majeranek, tymianek i odrobinę rozmarynu. Tą mieszanką nadziewamy kaczkę, po czym ją zaszywamy.
Kaczkę układamy w brytfannie, naokoło niej kładąc jeszcze 3 jabłka i obrane ziemniaki. Ziemniaki opruszamy solą i pieprzem, a na kaczkę kładziemy kilka plastrów wędzonej słoniny.
Wkładamy do piekarnika rozgrzanego na ok. 240 ° C i pieczemy jakieś 3 godziny podlewając co jakiś czas wytworzonym sosem, lub wodą. W połowie pieczenia zmniejszamy ogień.

Kaczka była wyśmienita – bardzo charakterystyczny, konkretny smak kaczego mięsa wzmocniony lekko przez aromat wędzonej słoniny doskonale zderzał się z orzeźwiającym, lekko słodkawym smakiem jabłek. Zioła nadały mięsu dodatkowego wydźwięku.
Smakowało nam to bardzo, chyba powtórzymy ten przepis na święta.
Smakowało nam to bardzo, chyba powtórzymy ten przepis na święta.

Wygląda bardzo smakowicie i pewnie taka najlepsza,co? Bez tych różnych dodatków;)
OdpowiedzUsuńChciałabym spróbować, zwłaszcza,że nie wiem czy w ogole jadłam to mięsko.
Pozdrowienia.
Też kiedyś robiłam kaczkę nadziewaną jabłkami - smakowała mi niesamowicie nie tylko kaczka, ale także jakbła ze środka. Dobrze, że dzięki Twojemu blogowi przypomniałam sobie o tym daniu - może zrobię je na najbliższe święta.
OdpowiedzUsuńpycha!
OdpowiedzUsuńBędąc na wakacjach w Polsce piekłam kaczkę w bardzo podobny sposób, bez słoniny i tylko z majerankiem. Jest pyszna. Zrobiłam do niej sos właśnie z tych soków, jabłek i wina. Pyszna sprawa.
OdpowiedzUsuńmajano - nie wiem czy najlepsza - tamtych innych sposobów po prostu nie próbowałem - przypuszczam, że też złe być nie mogą, bo inaczej kto i po co by się tak trudził.
OdpowiedzUsuńHaniu-Kasiu - jabłka ze środka też były pyszne - chociaż troszkę je przepieprzyłem i moje były dosyć pikantne, ale wciąż pyszne.
Ewo - ja tej słoniny użyłem, ponieważ przepis na którym się wzorowałem polecał smarowanie kaczki smalcem - a mi jakoś ta wędzona swojska słonina bardziej pasowała niż smalec. Ale sosu u mnie wytopiło się stosunkowo malutko - chociaż to co się wytopiło było pyszne - też myślałem o rozrobieniu go białym winem, ale akurat nie miałem a już mi się nie chciało jechać do miasta tylko po nie.