wtorek, 24 sierpnia 2010

Tagiatelle z warzywami w sosie śmietanowo-herbacianym – Warsztaty na Święcie Herbaty.

Opóźniona, trzecia część relacji z warsztatów na święcie herbaty. Tagiatelle, które ostatecznie było nawet niezłe, chociaż zupełnie szczerze – w czasie przygotowywania go było kilka wpadek. Pierwsza wpadka, to taka, że [tradycyjnie już chyba] załączając jednocześnie kuchenkę elektryczną, piekarnik i czajnik elektryczny wywaliłem korki, czego nawet nie zauważyłem i makaron zamiast się szybciutko zagotować, to stał w letniej wodzie i rozmiękał. A druga to taka, że chyba zapomniałem gdzie robię warsztaty i na święcie herbaty to będzie sporo takich ludzi, którzy znają się na rzeczy i wiedzą, że herbaty za nic w świecie nie powinniśmy zaparzać w popularnych niegdyś metalowych zaparzaczkach typu „jajko”. Ja oczywiście też wiedziałem, ale jakoś mnie zupełnie zaćmiło i sam nie wiem czemu tak właśnie postąpiłem… Cóż. Życie. Pomysł na to danie popatrzyłem na stronie foody.pl, gdzie było prezentowane z herbatą smakową – orientalną, ale ja odrobinę je przerobiłem.


  • 300 g. tagiatelli
  • 10 zielonych szparagów [ ja niestety użyłem szparagów ze słoika – pora roku już nie taka]
  • 1/ 2 kalafiora
  • 1/ 2 brokułu
  • 150 g marchewki
  • 250 ml. śmietanki 30%
  • 2 łyżki masła
  • Parmezan
  • Herbata zielona – ok. 2-3 łyżeczek

Więc teoretycznie sprawa jest prosta – śmietankę doprowadzamy do wrzenia, następnie dodajemy herbatę i gotujemy kilka minut. Jeśli herbata jest liściasta dobrze użyć np. kawałka gazy i zawinąć herbatę w nią, żeby nam nie pływała w całej śmietanie – jak już wspominałem wcześniej używanie metalowych zaparzaczek nie wskazane. W między czasie stawiamy wodę na makaron i gotujemy go al’dente. Warzywa kroimy wg uznania – jeśli się prowadzi warsztaty, to warto sobie pewne rzeczy przygotować wcześniej, bo przy krojeniu już trzeciej marchewki w julieny zaczyna brakować tematów do opowiadania warsztatowiczom, a do końca jeszcze daleko. Następnie je blanszujemy – czyli wrzucamy do wrzątku na chwilkę, a zaraz potem do zimnej wody z lodem. I znów – jeśli prowadzimy warsztaty, to warto zadbać o to, żeby czajnik gotujący wodę nie wywalił nam prądu, bo wrzątek wtedy jest średnio wrzący. Szparagów ze słoika oczywiście nie blanszujemy, bo w ich przypadku nie ma to żadnego sensu, jeśli są twardawe, to możemy je przegrillować na patelni grillowej. Wszystkie warzywa razem przesmażamy na maśle, a następnie zalewamy sosem herbaciano – śmietanowym i gotujemy kilka minut, aż uzyskamy pożądaną konsystencję sosu. Doprawiamy solą i pieprzem. Na talerz wykładamy porcję tagiatelle, na niego nasz sos warzywny, z wierzchu posypujemy świeżo startym parmezanem.


To jest naprawdę dobre danie, bardzo żałuję że na warsztatach przez te wszystkie okoliczności wypadło tak blado przy łososiu i ciasteczkach, ale cóż – z takimi imprezami to jest tak, że albo wszystko idzie doskonale i jest się przez wszystkich wychwalanym, albo się dużo uczy. Ja przy tym tagiatelle bardzo dużo się nauczyłem, na szczęście pozostała część na tyle się podobała, że i tak spotkała mnie ta pierwsza opcja.

Na warsztatach zaprezentowałem te 3 potrawy, ale na drugi dzień jeszcze przygotowywałem dla wolontariuszy mały poczęstunek i kilkoma potrawami stamtąd będę chciał się z wami podzielić w najbliższym czasie, tym bardziej, że część z nich była nietypowa jak dla mnie – bo w wersjach vege. A co do święta herbaty, to zapraszam was gorąco za rok – bo to wspaniała impreza. A całkiem możliwe, że znów będziecie mogli mnie tam spotkać uwijającego się przy kuchni.
dodajdo.com
Blog Widget by LinkWithin