- 125 g serka twarogowego półtłustego
- Ok. 50 g sera typu feta
- 100 g łososia wędzonego
- 1 niewielka cebulka
- Łyżka masła
- Ok. 2-3 łyżek śmietanki 30%
- Kilka szczypiorków.
- Sól, pieprz.
Na patelni roztopiłem masło i na bardzo małym ogniu dusiłem w nim posiekaną cebulkę, kiedy się zeszkliła dolałem ok. 2-3 łyżek śmietany kremówki. Nadal na bardzo małym ogniu gotowałem mieszając co jakiś czas aż całość mocno zgęstniała i konsystencją przypominała odrobinę roztopiony, bulgoczący ser.
W miseczce wymieszałem dokładnie pokruszony twaróg i posiekaną i pokruszoną fetę. Następnie dodałem do tego sosu cebulowo-śmietanowego. Szczypiory posiekałem drobniutko i dodałem do twarogu.
Zazwyczaj, w wersji podstawowej, nie robię tej duszonej cebulki, tylko dodaję po prostu surową do sera – w mniejszej ilości oczywiście. A odrobiny szczypioru postanowiłem dzisiaj użyć, bo pomyślałem, że będzie fajnie przełamywał maślano-śmietanowy smak słodkawej cebuli duszonej.
Teraz wiadomo – pasta ma być łososiowa – więc siekamy wędzonego łososia [można też użyć po prostu sałatkowego] dorzucamy do reszty, mieszamy – jeśli trzeba doprawiamy solą i pieprzem.
Bardzo fajnie pasuje ze świeżymi grahamkami, przyozdobione odrobiną koperku.
8 komentarzy:
łosoś pod każdą postacią smakuje super, więc pewnie i ta pasta również :)
No takich śniadań to ja bym sobie życzyła codziennie!
Nie mogę tu za często wchodzić bo się normalnie rozmarzam na maksa :D
Pasta brzmi pysznie i na pewno sprawdzę przepis, zwłaszcza, ze łososia strasznie lubię :)
Postanowiłam wyróznić Twój blog:)
Zapraszam na swoją stronę:
http://partymania.blox.pl/2009/09/Super-Niespodzianka.html
Pozdrawiam serdecznie!
Halo :) Przestaliście jeść czy co? Proszę mi tu tryskać pomysłami natentychmiast :D
Czuję się namówiony ;) Może w sobotę zrobię? Ta cebulka ze śmietaną i serami robi wrażenie. A co tu tak cicho? Wakacji na Malediwach się zachciało się, a?
fingerfood - bardzo Ci dziękuję, jestem zaszczycony ;)
Ledero - przepraszam - tak sie przejolem tym, ze cie tak czesto wprowadzam w stan rozmarzenia maksymalnego, że postanowiłem na trochę odpuścić. :P
Jemy, jemy, na szczęście u nas nie tylko ja gotuję. Tylko jakoś czasu na blogowanie brakuje.
Tośku kochany, jak i ja bym sobie takich wakacjów życzył - ale stała się rzecz dokładnie odwrotna - zawał pracowy taki, że już nie 12tki czy 16tki lecialy, lecz prawie same 20'tki...
...ekhmmm.... mowa o godzinach oczywiście ;)
Uh, a już myślałem, że sprośności jakich naczytam się...
Pastę zrobiłem na jubilieunszową biesiadę. Dobra, czort!
Prześlij komentarz