Sam sobie nagrabiłem ostatnio z tymi fotkami od Wojtka, jak już to wrzuciłem na stronę, to nagle mnie ogarnęło przerażenie, że przecież ja w życiu do tego poziomu nie doskoczę i jak tu wrzucać kolejnego posta teraz… No, ale nic – przez 3 tygodnie prawie, się ukrywałem, ale przecież nie zamknę bloga tylko dlatego, że się pojawiły na nim najlepsze fotki w jego karierze.
A mi się dzisiaj znowu moja ukochana zestarzała. Już nie mogę – co roku, szóstego lutego to samo… Przecież tym sposobem to za 40 lat to obydwoje będziemy starymi dziadkami!
No i w związku z tym wydarzeniem pierwszy kuchcik już dawno się zapowiedział, że właśnie tego dnia on przygotuje dla mamy śniadanie i nakryje do stołu. Gwoli ścisłości to wyglądało tak, że on wymyślił rano składniki, a ja to miałem przygotować w czasie, kiedy on biegał z rowerkiem między kuchnią a salonem…
-No, miśku, to co chcesz na to śniadanie dla mamy zrobić?
-Jajko z jajecznicą!
-Uhm… to ciekawa propozycja, coś jeszcze?
Kuchcik z zadumą rozejrzał się po lodówce i rzucił: to marchewkę jeszcze tatusiu obierz!
-I co, tak samą marchewkę mam mamie dać?
-No!
-Aha…. To wiesz co, bo mama lubi jajka na chrupko, to może tak zrobimy?
-No! I z jajecznicą!
-Ech… no nie wiem, może same jajka na chrupko, co?
-Noooo… dobra…
I popędził dalej biegać z rowerkiem między kuchnią i salonem.
Zacząłem od posiekania cebuli w kosteczkę i marchewki w małe słupki. Na patelni rozgrzałem trochę oliwy i na nią tą cebulę i marchew. Niech się duszą dziady. Posypałem solą i cukrem, dodałem zioła a po jakiejś chwili również łyżkę masła i zostawiłem na małym ogniu mieszając czasami, na czas przygotowywania reszty śniadania, czyli ze 20 min. [niezorganizowany byłem rano – można to było szybciej zrobić].
Na drugiej patelence roztopiłem masło, dorzuciłem posiekany drobno żółty ser i podlałem białym winem. Kiedy ser się roztopił to dorzuciłem 2 łyżki śmietany i gotowałem jeszcze chwilkę na małym ogniu, mieszając co chwila, aż wszystko uzyskało jednolitą, kremową konsystencję.
W międzyczasie w garnku rozgrzałem olej do głębokiego smażenia i na sam koniec zrobiłem w nim jajka na chrupko – czyli trochę jak jaka w koszulkach, tylko smażone, zamiast gotowane.
I już – na talerz najpierw łoże z marchwi i cebulki, na to jajo, polana całość z góry białym sosem. Do tego świeże bułeczki z piekarnika.
Na bułeczki przepisu wam nie podam, bo ciasto zrobiłem wczoraj wg. własnego widzimisię i już byłem zapomniałem proporcje. Nie jestem pieczywowym chłopakiem, jak kogoś kręcą takie rzeczy, to zapraszam do pracowni wypieków Liski. Mogę jedynie powiedzieć, że bułeczki wyszły super, i fantastycznie pasowały do tego śniadania. A i samo danie było zaskakująco dobre, smaki świetnie ze sobą współgrały, chociaż czy to było super zdrowe, to nie wiem…
Ważne, że najmilsza była zadowolona strasznie.
A i kuchcik w końcu się zmobilizował, rzucił rowerek w kąt i nakrył do stołu. Serwetki były wprawdzie świąteczne co je wygrzebał z jakiejś szuflady, ale ostatecznie on i tak cały czas twierdził, że dzisiaj są święta, tylko że takie od mamy.
I pięknie było i dzień się zaczął miło.
A mi się dzisiaj znowu moja ukochana zestarzała. Już nie mogę – co roku, szóstego lutego to samo… Przecież tym sposobem to za 40 lat to obydwoje będziemy starymi dziadkami!
No i w związku z tym wydarzeniem pierwszy kuchcik już dawno się zapowiedział, że właśnie tego dnia on przygotuje dla mamy śniadanie i nakryje do stołu. Gwoli ścisłości to wyglądało tak, że on wymyślił rano składniki, a ja to miałem przygotować w czasie, kiedy on biegał z rowerkiem między kuchnią a salonem…
-No, miśku, to co chcesz na to śniadanie dla mamy zrobić?
-Jajko z jajecznicą!
-Uhm… to ciekawa propozycja, coś jeszcze?
Kuchcik z zadumą rozejrzał się po lodówce i rzucił: to marchewkę jeszcze tatusiu obierz!
-I co, tak samą marchewkę mam mamie dać?
-No!
-Aha…. To wiesz co, bo mama lubi jajka na chrupko, to może tak zrobimy?
-No! I z jajecznicą!
-Ech… no nie wiem, może same jajka na chrupko, co?
-Noooo… dobra…
I popędził dalej biegać z rowerkiem między kuchnią i salonem.
- 1 duża cebula
- 3 marchewki
- Łyżka masła
- Szczypta soli
- Łyżeczka cukru
- Łyżeczka mieszanki ziół „prowansalskich”
- Oliwa do smażenia.
- Po jajku na osobę
- Głęboki olej do smażenia.
- Łyżka masła
- Ok. 2 łyżki białego wina
- Ok. 50 g. żółtego sera
- 2 łyżki śmietany 18%
Zacząłem od posiekania cebuli w kosteczkę i marchewki w małe słupki. Na patelni rozgrzałem trochę oliwy i na nią tą cebulę i marchew. Niech się duszą dziady. Posypałem solą i cukrem, dodałem zioła a po jakiejś chwili również łyżkę masła i zostawiłem na małym ogniu mieszając czasami, na czas przygotowywania reszty śniadania, czyli ze 20 min. [niezorganizowany byłem rano – można to było szybciej zrobić].
Na drugiej patelence roztopiłem masło, dorzuciłem posiekany drobno żółty ser i podlałem białym winem. Kiedy ser się roztopił to dorzuciłem 2 łyżki śmietany i gotowałem jeszcze chwilkę na małym ogniu, mieszając co chwila, aż wszystko uzyskało jednolitą, kremową konsystencję.
W międzyczasie w garnku rozgrzałem olej do głębokiego smażenia i na sam koniec zrobiłem w nim jajka na chrupko – czyli trochę jak jaka w koszulkach, tylko smażone, zamiast gotowane.
I już – na talerz najpierw łoże z marchwi i cebulki, na to jajo, polana całość z góry białym sosem. Do tego świeże bułeczki z piekarnika.
Na bułeczki przepisu wam nie podam, bo ciasto zrobiłem wczoraj wg. własnego widzimisię i już byłem zapomniałem proporcje. Nie jestem pieczywowym chłopakiem, jak kogoś kręcą takie rzeczy, to zapraszam do pracowni wypieków Liski. Mogę jedynie powiedzieć, że bułeczki wyszły super, i fantastycznie pasowały do tego śniadania. A i samo danie było zaskakująco dobre, smaki świetnie ze sobą współgrały, chociaż czy to było super zdrowe, to nie wiem…
Ważne, że najmilsza była zadowolona strasznie.
A i kuchcik w końcu się zmobilizował, rzucił rowerek w kąt i nakrył do stołu. Serwetki były wprawdzie świąteczne co je wygrzebał z jakiejś szuflady, ale ostatecznie on i tak cały czas twierdził, że dzisiaj są święta, tylko że takie od mamy.
I pięknie było i dzień się zaczął miło.
6 komentarzy:
No tak, pomysł Kuchcika, wykonanie Twoje! Duet zgrany, to i nieźle wyszło ! Chciałabym takie śniadanko na urodziny, jeszcze z bułeczką...
Nie martw się, myśmy ostatnio mieli okrągłą rocznice ślubu i zastanawialiśmy się, kiedy to zleciało...
Najlepsze życzenia urodzinowe dla Drugiej Połowy :)
Duszona marchewka to jakoś tak obiadowo mi się kojarzy, zresztą ja w ogóle jestem zwolenniczką lżejszych śniadań, więc zachwytu nie będzie ;) Ale dialog z kuchcikiem superowy i fajnie, że przestałeś się ukrywać.
Marchewka z jajecznicą... no może jednak niekoniecznie;) nawet jeśli są to jajka na chrupko hi, hi, hi...
Ale jak to dziecko dba o formę Mamusi, no proszę ;)
I czego Ty się zdjęciami przejmujesz? Artysta jesteś czy jak?
Pozdrówki serdeczne :P
no nie przesadzaj, Twoje zdjęcia są też bardzo dobre, a do tego niesamowicie apetyczne!!!
matko te jajka na chrupko brzmią niesamowicie, tylko czemu one w oleju muszą się kąpać? toć ja na samą myśl uciekam ;)
sto latek dla lubej :)
Grazyno, dziękuje za słowa pociechy - a życzenia przekazałęm. :)
I.nnna - maaaaaruuuuudzisz po prostu :P
Mafilko - nie, ja zwykły rzemieślnik - wyrobnik jestem... :P
aga-aa - no właśnie muszą się w oleju taplać, bo inaczej by nie były na chrupko - ale wbrew pozorom samo jajko nie jest tłuste [na pewno absorbuje duuuużo mniej tłuszczu niż np. fryty].
hmmm, frytek nie jadam ;)
Prześlij komentarz