piątek, 30 października 2009

Coxinha – brazylijskie pałeczki.

Przepis na to danie znalazłem dawno temu w jakiejś gazecie. Jako, że portugalski to akurat nie jest jeden z tych języków jakie doskonale znamy i wymówienie tej nazwy nie wydawało się nam możliwe dla przeciętnego mieszkańca krajów słowiańskich, więc w naszym domu potrawa ta zaczęła funkcjonować pod nazwą hoksi-koksi. Z resztą nie tylko nazwa rozpoczęła własne, nowe życie w naszym domu, również nadzienie ulegało przeróżnym modyfikacjom.
Ponoć po portugalsku coxinha to po prostu ten kawałek kurczaka, który my nazywamy dramstikiem [ekchm… my tak naprawdę nazywamy to podudziem, a anglojęzyczni nazywają to drumstick’iem ale już mniejsza o większość], natomiast moja znajoma która mieszka w Brazylii [pozdrowienia Agapol – jeśli czasem tu zaglądasz!] mówiła mi, że właściwie tego terminu używają oni jako nazwy na wszelkiego rodzaju małe przekąski, które kształtem przypominają taką pałeczkę.
Ja tam nie wiem. Wiem, za to, że to bardzo fajne danie, my jedliśmy je dzisiaj na obiad, ale tak naprawdę świetnie się nadaje jako przekąska lub przystawka, na różnego rodzaju imprezy, podana z dobrym dipem do maczania. Fajne i na ciepło i na zimno.


Porcja dla 2-3 osób:
  • 1 pierś z kurczaka
  • 1/2 niewielkiej cebuli, posiekane
  • 1 ząbek czosnku, posiekany
  • 3 łyżki masła
  • 1 kostkę rosołową
  • Sól, pieprz
  • 2 szklanki mąki
  • 1 duże jajko
  • 150 g. sera żółtego startego
  • 3 łyżki kwaśnej śmietany 18%
  • Natka pietruszki
  • Szczypiorek
  • Łyżeczka musztardy.
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • Bułka tarta
  • Olej do głębokiego smażenia

Kurczaka, cebulę, czosnek masło i kostkę rosołową [najlepiej jeśli macie swoje] wrzucamy do gara, wlewamy ze 2 szklanki wody i gotujemy aż kurczak będzie miękki. Oczywiście jeśli istnieje potrzeba doprawiamy solą i pieprzem [wszystko w tej kwestii zależy od waszej kostki rosołowej]. Kiedy kurczak jest mięciutki wyciągamy go i odkładamy na chwilę do ostygnięcia, a rosół przecedzamy i odmierzamy 2 szklanki czystego bulionu.
Pierś siekamy drobno, albo wrzucamy do takiego bziuuuka [ja z racji lenistwa wrzucam do bziuka].
Ser mieszam ze śmietaną, posiekaną natką i szczypiorkiem, dodaję łyżeczkę musztardy – nie za ostrej, nie chcemy, żeby zdominowała smak. Sól, pieprz, sok z cytryny. W ogóle to w oryginale chyba był tutaj biały serek czy twarożek, zamiast tych moich mieszanek– też bardzo fajnie to smakowało, więc również tą wersję polecam, gdyby się ktoś natknął.

2 szklanki bulionu zagotowujemy, i wsypujemy 2 szklanki mąki cały czas energicznie mieszając, gotujemy jeszcze z minutę, ciasto odstawiamy do ostygnięcia. Kiedy już będzie miało odpowiednią temperaturę, żeby żółtko się nie ścięło wrzucamy jedno duże żółteczko.
To są trochę zachwiane proporcje w tym przepisie – oryginalnie powinno być odpowiednio na 1,5 szklanki mąki 1,5 szklanki bulionu i 1 żółtko, na 3 szklanki jednego i drugiego 2 jajka, więc ważne jest, żeby używając moich proporcji mieć faktycznie duże jajo.

Ciasto możemy rozwałkować i wykroić z niego kółka, chociaż przyznam, że my po prostu odrywaliśmy małe kulki i na dłoni formowaliśmy okrągłe placuszki. Do środka każdego ładowaliśmy nadzienie z posiekanego kurczaka i masy serowej. My dla ułatwienia oczywiście zmieszaliśmy je razem. Więc nadziewamy, zlepiamy ciasto jak pierogi, i nadajemy całości kształt przypominający trochę te całe pałeczki.

Białko roztrzepujemy z odrobiną mleka, pałeczki obtaczamy w jajku i bułce tartej.
Smażymy w głębokim oleju parę minut, aż będą ładnie brązowe.


Tyle. Gotowe, na talerzu możemy skropić lekko cytryną lub limoną. Można też podać jakiś dip do maczania – wedle fantazji.
Fajne połączenie konsystencji – po przebiciu się przez chrupiącą skorupkę wgryzamy się w delikatny miąższ. Delikatny smak kurczaka bardzo fajnie komponuje się ze smakiem wywaru, który pozostał w cieście, dodatkowo podkreślony przez kwaśnawo-ostrawy smak nadzienia serowego.

dodajdo.com

11 komentarzy:

majka pisze...

Swietnie wyglada to danko :) W zyciu bym sie nie domyslila, ze w srodku jest tyle wspanialosci :)

cudawianki pisze...

wyglada swietnie! zapisalam do zrobienia :-)

Bea pisze...

Sliczne! Robilam je tylko dwa razy (za to jadlam je czesciej, przygotowywane przez uczniow rodem z Brazylii wlasnie ;) ) i musze przyznac, ze uwielbiam te przekaske! To naprawde bardzo smaczne male co nieco :)
Pieknie uformowane na Waszych zdjeciach! Co wcale nie jest latwe ;)

Pozdrawiam!

Edyta pisze...

Podobają mi się te pyszne kąski, nawet bardzo :)

mico pisze...

majko - życie potrafi zaskakiwać :P

cudawianki - zachęcam. :)

Beo - no cóż - wstyd się przyznać, ale wystawiłem do zdjęcia tylko te, które ulepiła moja żona, te które ja lepiłem były równie smaczne,ale niestety nie równie piękne. Masz racje, to wcale a wcale nie jest łatwe. :P

edysia79 - mi też ;)

Anonimowy pisze...

Wyglada bardzo ladnie, a zrobienie ich wcale nie jest latwe i dosyc chyba pracochlonne. Gratuluje :)

Mafilka pisze...

I się wydało ;) kobieca dłoń to jest to ;)

A w temacie bułeczek (w szpitalu byłam), to one w tym zimnie sobie rosna już po uformowaniu. Co Wam nie wyszło?

Sedeczności :*

100%masła.maciek pisze...

Chętnie bym pochłonął kilka takich przekąsek. Wygląda fajnie i chyba właśnie już widziałem we wspomnianej gazecie. Napisz proszę czy faktycznie są takie pracochłonne czy tylko tak się wydaje.

mico pisze...

Monikucho - dziękuję za gratulacje, ale trochę przesadzone chyba jednak. Wbrew pozorom nie robi się ich trudniej niż pierogi - przecież to ostatecznie ten sam schemat - ciasto+farsz. Z tym nadawaniem kształtu takiego pięknego to może trochę więcej zachodu, ale jeśli to olać i po prostu razem zlepić, a później opanierować, to wcale nie sa dużo brzydsze, a na pewno niemniej smaczne.

Mafilko... no cóż, nie da się pewnych rzeczy ukryć, poza tym powiedzmy szczerze i otwarcie - to moja żona w większości w naszym domu gotuje, mimo, że to ja prowadzę bloga. Doświadczenie robi swoje.

A co do bułeczek - wsadziliśmy do lodówy na noc przed wyrastaniem jakimkolwiek i jak łatwo się domyśleć to co później wyszło bardziej przypominało mini tureckie pity niż bułeczki bostońskie. Czasem to się nam jakoś logiczne myślenie wyłącza normalnie... :P Ale nic to - spróbujemy raz jeszcze, bedzie git.

MaćkuSuprocentowoMaślany - tak jak pisałem powyżej. Trochę zabawy jest, ale bez przesady. A efekt jest bardzo fajny i wart tego poświęcenia. :) Mnie najbardziej wkurza w tym [jak zawsze kiedy robię coś z ciastem], że cała kuchnia jest w mące, wszystko dosłownie - ale to bardziej mój osobisty problem, niż tego przepisu, czy kogokolwiek innego :P

gocha pisze...

chrupiace, a w srodku delikatne.. mmmm.. pysznosci:)

Anonimowy pisze...

Bardzo dobre ,dodalam jeszcze chilly bo kurczak gotowany to troche jalowy smak.Bardzo fajne ciasto -nie klejace i plastyczne.Zrobilam sos majonezowo -ketchupowy z sokiem pomaranczowym.Palce lizac!

Blog Widget by LinkWithin