Myśl o blogu związanym z kulinariami była w mojej głowie już od bardzo dawna. Bardzo.
Na początku nie powstawał z powodu innych zajęć i braku czasu [a może właściwie z braku konkretnej wizji. No i chęci, która z myślenia przeniosła by mnie do fazy działania]. Później przyszło zniechęcenie, bo zdałem sobie sprawę z tego, że ja niestety nie jeżdżę na zakupy do Berlina, Wiednia, czy Paryża. Najczęściej zaopatruję się po prostu w pobliskim tanim markecie, a jako, że mieszkam w małym mieście, wiec nie mam co liczyć na to, że na półkach znajdę wyszukane ingrediencje. A jeśli się już zdarzy jakiś specjał to zazwyczaj mnie po prostu na niego nie stać. No i tak to marzenie o dzieleniu się z innymi jedną z moich pasji zabiłem w sobie… a przynajmniej tak mi się zdawało.
Ale marzenie to marzenie, a feniks to feniks. Z popiołów często powstaje coś bardziej dojrzałego i piękniejszego.
Bycie w takim miejscu jak ja, ma swoje zalety:
- Czasem łatwiej mi znaleźć furtkę w najbardziej wyszukanych przepisach i przez tą furtkę wnieść sobie składniki które są w moim zasięgu.
- Wielu, naprawdę wielu składników, przypraw, warzyw, owoców morza, ryb, a nawet mięs jeszcze nigdy nie próbowałem – a to oznacza, że wszystko jeszcze przede mną i przed wami, bo będziecie mieć rzadką w światku blogów kulinarnych okazję, przeczytać opis, który będzie rzeczywiście pierwszym wrażeniem. Świeży. Czasem pełen zaskoczenia, czasem nieoczekiwanej fascynacji, a czasem rozczarowania.
- Mam niesamowitą okazję pokazać innym i chyba przede wszystkim sobie samemu, że żeby fajnie gotować, nie zawsze trzeba mieć gotówkę w portfelu. A najważniejszymi przyprawami w kuchni są miłość i pasja.
Więc. Dopóki w moim domu mąka i oliwa się nie wyczerpią, będę się dzielił tym, co mnie w mojej kuchni naprawdę kręci.
------------------------------
Aha!
Wczoraj po raz ostatni wyszedł z kuchni pan Maciek Kuroń. Wielki szacunek, panie Maćku - bardzo dziękuję - to była naprawdę dobra robota.
Na początku nie powstawał z powodu innych zajęć i braku czasu [a może właściwie z braku konkretnej wizji. No i chęci, która z myślenia przeniosła by mnie do fazy działania]. Później przyszło zniechęcenie, bo zdałem sobie sprawę z tego, że ja niestety nie jeżdżę na zakupy do Berlina, Wiednia, czy Paryża. Najczęściej zaopatruję się po prostu w pobliskim tanim markecie, a jako, że mieszkam w małym mieście, wiec nie mam co liczyć na to, że na półkach znajdę wyszukane ingrediencje. A jeśli się już zdarzy jakiś specjał to zazwyczaj mnie po prostu na niego nie stać. No i tak to marzenie o dzieleniu się z innymi jedną z moich pasji zabiłem w sobie… a przynajmniej tak mi się zdawało.
Ale marzenie to marzenie, a feniks to feniks. Z popiołów często powstaje coś bardziej dojrzałego i piękniejszego.
Bycie w takim miejscu jak ja, ma swoje zalety:
- Czasem łatwiej mi znaleźć furtkę w najbardziej wyszukanych przepisach i przez tą furtkę wnieść sobie składniki które są w moim zasięgu.
- Wielu, naprawdę wielu składników, przypraw, warzyw, owoców morza, ryb, a nawet mięs jeszcze nigdy nie próbowałem – a to oznacza, że wszystko jeszcze przede mną i przed wami, bo będziecie mieć rzadką w światku blogów kulinarnych okazję, przeczytać opis, który będzie rzeczywiście pierwszym wrażeniem. Świeży. Czasem pełen zaskoczenia, czasem nieoczekiwanej fascynacji, a czasem rozczarowania.
- Mam niesamowitą okazję pokazać innym i chyba przede wszystkim sobie samemu, że żeby fajnie gotować, nie zawsze trzeba mieć gotówkę w portfelu. A najważniejszymi przyprawami w kuchni są miłość i pasja.
Więc. Dopóki w moim domu mąka i oliwa się nie wyczerpią, będę się dzielił tym, co mnie w mojej kuchni naprawdę kręci.
------------------------------
Aha!
Wczoraj po raz ostatni wyszedł z kuchni pan Maciek Kuroń. Wielki szacunek, panie Maćku - bardzo dziękuję - to była naprawdę dobra robota.
6 komentarzy:
Wow. Naprawde fajnie. I pomyśleć że byłem w Twojej kuchni.
Pewnie będziemy testować to co opublikujesz :)
za pierwszy wpis należy ci się Jarku jakaś nagroda... muszę coś wymyślić ;)
Ale z tego co kojarzę w mojej kuchni uraczyłem Cię niestety tylko herbatą :P
Do testowania zapraszam serdecznie - dzielcie się wrażeniami/uwagami.
Ja ze swojej strony zapowiadam solennie, że wszystkie przepisy podawane przeze mnie będą najpierw sprawdzone na sobie i członkach rodziny - jeśli wszyscy przeżyją będę dopiero dzielił się na blogu ;)
I dla mnie najważniejsze przyprawy to miłość i pasja i fajnie poznać nowy i "świeży" blogowy nabytek :) Pozdrawiam i życzę powodzenia w blogowaniu, kupowaniu ingrediencji i gotowaniu z miłością i pasją :)))
A tak trochę spóźnione też życzenia świąteczne - wszystkiego najlepszego i najsmaczniejszego :)
Pozdrawiam i zycze milego i owocnego blogowania! :)
Bardzo dziekuję wszystkim. To na prawdę niesamowicie zachęcające, każdy komentarz.
Tym bardziej, że wiekszość waszych nickow znalem już od dawna, a o niektorych to już prawie legendy słyszałem. ;)
"Dopóki w moim domu mąka i oliwa się nie wyczerpią, będę się dzielił tym, co mnie w mojej kuchni naprawdę kręci."
No i super!
Tilia Cię podlinkowała u siebie, to z nabytej kulinarnej ciekawości wpadłam i ja ;)
Powodzenia w blogowaniu i w nowym roku!
pozdrówka
Prześlij komentarz