Strasznie lubię robić polędwiczki wieprzowe. Nie wiem właściwie czemu ale zawsze mam wrażenie, że dają one o wiele większe pole do kreatywności, chociaż tak naprawdę przecież nie różnią się w niczym od innego mięsa. Tak czy siak – moja żona najlepsza na świecie wymyśliła, że może by je tak obtoczyć w orzechach. Ja trochę w przebłysku kreatywności – właściwie to był taki przebłysk, że mi się nie chciało tyle orzechów obierać – stwierdziłem, że może być w orzechach i migdałach. No więc co tu dużo gadać – wziąłem się do roboty.
Sprawa niesłychanie prosta – polędwiczki kroimy poprzecznie na niewielkie kotleciki, rozgniatamy ręką, smarujemy oliwą i posypujemy przyprawami [sól,pieprz, tymianek, papryka], lekko je wgniatając w medalioniki. Bardzo lubię smak polędwiczek, dlatego używam dość skromnej mieszanki przypraw, która go nie zagłuszy a jedynie pozwoli mu się wydobyć. Możemy teraz mięsko odłożyć na chwilę do lodówki, niech sobie lekko skruszeje, a my zajmiemy się siekaniem warzyw.
Właściwie to przyrządzamy je bardzo podobnie do klasycznego ratatuja. Posiekaną cebulę szklimy na oliwie, dorzucamy posiekany czosnek. Potem cukinię pokrojoną w kosteczkę i paprykę. Na koniec, jak już wszystko lekko się poddusi pomidorek w kosteczkę. Doprawiamy sosem sojowym i przyprawami. Dusimy jeszcze chwilę razem na niewielkim ogniu.
Kotleciki obtaczamy w jajku i w posiekanych orzechach z migdałami i smażymy z obydwu stron.
Układamy na talerzu warzywa, na nich kotleciki.
Jak powiedzieli moi goście: Kann man essen.
Ja to się jeszcze chciałem pochwalić – wczoraj dostałem paczkę z tao-tao, w środku była piękna kartka z podziękowaniami za udział w konkursie i gratulacjami wygranej podpisany przez firmę tao-tao i pozytywną kuchnię. To ja bardzo dziękuję, było mi bardzo miło wziąć udział w tym konkursie, bardzo żałuję, że pogoda nad polską w tamtym terminie okazała się być tak mało sprzyjająca grillowaniu. A w paczce oprócz 4 obiecanych sosów [imbirowego z soją, śliwkowego, słodko-pikantnego chili i czosnkowego chili] znalazłem jeszcze puszkę moich ulubionych orzeszków w polewie wasabi, puszkę orzeszków w polewie sojowej i krakersów orientalnych.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Dorocie z pozytywnej kuchni która taki konkurs zorganizowała, jak również firmie tao-tao za nagrodę. Myślę, że już niedługo będzie można znaleźć na moim blogu przepisy z wykorzystaniem owych czterech sosów.
- 2 polędwiczki wołowe.
- 1/3 paczki migdałów siekanych
- Podobna ilość orzechów [wiem – powinienem zważyć ile nałupałem – zupełnie nieprofesjonalnie się zachwałem]
- Sól, pieprz, oliwa z oliwek.
- Odrobina słodkiej papryki
- Szczypta tymianku.
- Jajko do panierki.
- 1 cebula czerwona
- ząbal – dwa czosnku
- 1 spory pomidor
- 1 średnia cukinia
- Papryka kolorowa
- Sos sojowy,
- Sól, pieprz, zioła prowansalskie, odrobina świeżego cząbru.
- Szczypta utłuczonych ziaren kolendry.
Sprawa niesłychanie prosta – polędwiczki kroimy poprzecznie na niewielkie kotleciki, rozgniatamy ręką, smarujemy oliwą i posypujemy przyprawami [sól,pieprz, tymianek, papryka], lekko je wgniatając w medalioniki. Bardzo lubię smak polędwiczek, dlatego używam dość skromnej mieszanki przypraw, która go nie zagłuszy a jedynie pozwoli mu się wydobyć. Możemy teraz mięsko odłożyć na chwilę do lodówki, niech sobie lekko skruszeje, a my zajmiemy się siekaniem warzyw.
Właściwie to przyrządzamy je bardzo podobnie do klasycznego ratatuja. Posiekaną cebulę szklimy na oliwie, dorzucamy posiekany czosnek. Potem cukinię pokrojoną w kosteczkę i paprykę. Na koniec, jak już wszystko lekko się poddusi pomidorek w kosteczkę. Doprawiamy sosem sojowym i przyprawami. Dusimy jeszcze chwilę razem na niewielkim ogniu.
Kotleciki obtaczamy w jajku i w posiekanych orzechach z migdałami i smażymy z obydwu stron.
Układamy na talerzu warzywa, na nich kotleciki.
Jak powiedzieli moi goście: Kann man essen.
Ja to się jeszcze chciałem pochwalić – wczoraj dostałem paczkę z tao-tao, w środku była piękna kartka z podziękowaniami za udział w konkursie i gratulacjami wygranej podpisany przez firmę tao-tao i pozytywną kuchnię. To ja bardzo dziękuję, było mi bardzo miło wziąć udział w tym konkursie, bardzo żałuję, że pogoda nad polską w tamtym terminie okazała się być tak mało sprzyjająca grillowaniu. A w paczce oprócz 4 obiecanych sosów [imbirowego z soją, śliwkowego, słodko-pikantnego chili i czosnkowego chili] znalazłem jeszcze puszkę moich ulubionych orzeszków w polewie wasabi, puszkę orzeszków w polewie sojowej i krakersów orientalnych.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Dorocie z pozytywnej kuchni która taki konkurs zorganizowała, jak również firmie tao-tao za nagrodę. Myślę, że już niedługo będzie można znaleźć na moim blogu przepisy z wykorzystaniem owych czterech sosów.
3 komentarze:
Zrobiłam się głodna jak tylko przeczytałam tytuł. Polędwiczki są super, i oprócz smaku, ich olbrzymią zaletą jest to, że się tak szybko "robią" (duszą, pieką, smażą, grillują).
smak musi być naprawdę oryginalny... mmm.. aż bym coś zjadła :)
i.nna - dokładnie :)
blk - hmm... oryginalny-nie wiem czy to brzmi dobrze, czy źle ;)
Ale były dobre na prawdę.
Prześlij komentarz