Na 4-6porcji:
- Oliwa
- 3 średnie czerwone cebule, obrane i posiekane
- 3 ząbki czosnku , obrane i posiekane
- 30g masła, plus jeszcze trochę do natłuszczenia formy
- 2 marchewki, obrane i posiekane
- 2 łodygi selera, przycięte i posiekane
- 4 pieczarki obrane i pokrojone w plasterki
- 1 kg mostka wołowego (lub wołowiny na gulasz) pokrojonego w kostkę o boku 2cm.
- Igiełki zerwane z kilku gałązek rozmarynu, posiekane
- Sól morska i świeżo zmielony pieprz czarny
- 1 puszka piwa Guinness
- 2 czubate łyżki mąki pszennej
- 200g świeżo startego sera cheddar
- 500g gotowego ciasta francuskiego
- 1 duże jajko rozmącone.
Piekarnik rozgrzewamy do 190 oC. W dużym rondlu na oliwie przesmażamy cebulę, następnie dodajemy czosnek i masło, marchew, seler i grzyby. Oczywiście z nieznanych przyczyn nagle w naszym mieście powiatowym we wszystkich sklepach zabrakło selera naciowego czy nawet takiego zwykłego z nacią. Więc użyliśmy po prostu odrobiny zwykłego selera pokrojonego w słupki. Mieszamy wszystko i dusimy razem, a następnie dodajmy mięso, rozmaryn szczyptę soli oraz płaską łyżkę pieprzu. Rozmarynu dodaliśmy suszonego, bo z jakiegoś powodu moje ulubione zioła czyli bazylia i rozmaryn mnie nie darzą takim samym uczuciem jak ja je i nie chcą u mnie rosnąć, usychają od razu, padają, diabli wiedzą co się z nimi dzieje, ale z całą pewnością nie rozwijają się jak ten rozmaryn z piosenki.

Smażymy na dużym ogniu 3-4min. A potem wlewamy piwo. Oczywiście – pewnie się domyślacie – skoro nie było selera naciowego nigdzie, to skąd wzięliśmy taki rarytas jak Guinness – nie wzięliśmy, oto odpowiedź. Można użyć każdego piwa ciemnego, może nie akurat portera, ale ciemnych piw na styl Guinnessa w Polsce coraz więcej, a jeśli ktoś mieszka w mieście granicznym i ma pod ręką szeroki wybór czeskich piw, to już w ogóle nie powinien narzekać. Cały czas mieszając dodajemy pomału mąkę a następnie dolewamy odrobinę wody, tyle tylko, żeby płyn przykrył mięso. Powoli doprowadzamy do wrzenia, przykrywamy rondel pokrywką i do piekarnika dziada. Oczywiście warto zadbać, żeby rondel nie miał plastikowych czy drewnianych uchwytów i żeby można go było wstawić do gorącego piekarnika. Ma tam siedzieć 1,5 godziny około, po tym czasie wyciągamy, dokładnie mieszamy całość i wkładamy jeszcze do piekarnika na godzinkę, albo po prostu aż mięso będzie miękkie a gulasz ciemny i w miarę gęsty. Tak zupełnie szczerze, to myśmy trzymali go w środku już tylko pół godziny. Jeśli po wyciągnięciu mamy nadal za dużo płynu to grzejemy na palniku i odparowujemy nadmiar. To jest też dobry czas na doprawienie nadzienia do smaku, jeśli mu czegoś brakuje – w naszym przypadku była to właściwie tylko odrobina soli. Zdejmujemy z ognia, dodajemy połowę sera, a następnie odstawiamy, żeby mięso troszkę przestygło.

Masłem wysmarowujemy formę, część ciasta francuskiego [ok.2/3] rozkładamy w niej, tak, żeby wyścieliło dokładnie całą formę i wystawało odrobinę na brzegach. Do środka wrzucamy nadzienie, wyrównujemy z góry, posypujemy pozostałą częścią sera i przykrywamy pozostałym płatem ciasta. Ciasto powinno przykrywać całe nadzienie i szczelnie je zamykać w środku. Wystające brzegi ciasta zawijamy razem. Wierzch smarujemy rozmąconym jajkiem, możemy też lekko ponacinać tworząc kratkę, czy jakiś inny fantazyjny wzorek – zależnie od naszej kreatywności.
Do piekarnika na 45min.
Jak dla mnie bomba, uwielbiam takie smaki. Strasznie mi podeszło połączenie smaków wołowiny z rozmarynem, które ja już wielokrotnie stosowałem w kuchni przełamane charakterystyczną nutką sera cheddar i podkreślone lekkim piwnym aromatem.
Wbrew pozorom nie wymaga też strasznie długiego stania przy garach – nadzienie się robi stosunkowo szybko, a później to już praktycznie sobie siedzi samo w piekarniku.

Bardzo bardzo polecam, tym bardziej, że przepis nie mój, więc nie będę posądzony o jakąś tam autoreklamę, czy inne takie pierdoły.