niedziela, 13 grudnia 2009

Boczek, por, seler, śmietana - zapiekanka śniadaniowa.

Ci którzy przeglądają od czasu do czasu mojego bloga zdążyli się już zorientować, że śniadania są szczególnie ważne dla mnie. Była akcja majowe śniadania – w której namawiałem was do tego, żebyśmy celebrowali śniadania i nie zapominali o nich. Ten blog, prawie rok temu zaczął się od tego, że po prostu w świąteczny poranek zszedłem na dół i zrobiłem śniadanie, które sfotografowałem. I nawet pomimo, że ostatnio jakoś moja regularność wpisów spadła i mam problem z samo-zorganizowaniem, to niedzielnego śniadania jakoś nie mogłem sobie odpuścić.
Tak więc wymyśliłem ci ja śniadanie jak następuje:


  • 150 – 200 g. wędzonego boczku
  • Pół większego pora
  • 2 łodyżki selera naciowego
  • 300g śmietany 18%
  • 2 jajka
  • Kopiata łyżeczka musztardy francuskiej.
  • Sól,
  • Pieprz.

Śniadania muszą być proste, bo nikt nie chce wstawać w środku nocy, żeby je przygotować. Więc boczek kroimy w kosteczkę, a pora w cieniutkie plasterki, seler naciowy również w plasterki, ewentualnie pół-plasterki. Przesmażamy najpierw boczek, jak troszkę się wytopi i zesmaży to wrzucamy por i seler. Dusimy razem mieszając co jakiś czas jakieś 10 min.
W tym czasie śmietanę mieszamy z musztardą. 1/3 oddzielamy, a do pozostałej wbijamy 2 jajka i mieszamy, żeby połączyć w jednolitą całość. Pod koniec duszenia wlewamy tą jedną trzecią śmietany do boczku i porów, doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy dokładnie. Przekładamy do ceramicznej foremki, albo naczynia żaroodpornego i zalewamy z wierzchu pozostałą śmietaną z jajkami.


Całość wkładamy do nagrzanego na 180 oC piekarnika na jakieś 20 min. [aż jajko ze śmietaną się ładnie zetną].
W tym czasie możemy przygotować kawę, herbatę, pieczywo, nakryć do stołu i co tam jeszcze mamy w zwyczaju przed śniadaniem robić [no, no! Tylko bez sprośności mi tutaj!!!].

No a później wykładamy zapiekankę na talerze i wcinamy delektując się chwilą, tym, że jest niedziela, że nigdzie się nie trzeba śpieszyć, że można spokojnie przegryzać pieczywem i popijać aromatyczną kawą, nie wrzucając w siebie wszystkiego jakby ktoś nam to chciał za 30 sekund odebrać.


Smacznego zatem i miłej niedzieli!
dodajdo.com

6 komentarzy:

Mad pisze...

Mmm takie śniadanko na początek niedzieli to jest to!

I.nna pisze...

Jeśli tylko mam towarzystwo, celebruję śniadania (jeśli jestem sama, kończy się na serku albo jogurcie). I kocham boczek! Ostatnio na kolację jadłam taki podsmażony prosto z patelni, dietetycy pewnie by się za głowę na ten widok złapali ;) W ogóle mam fazę boczkowo-smalcową. A jak ostatnio w restauracji zamówiłam golonkę, to kelner myślał, że żartuję. Swoją drogą dzięki Olive&Flour uświadomiłam sobie, że z jajek można fajne rzeczy wyczarować, nie tylko omlet czy jajecznicę. Nie wiem czy to dobrze, ale od jakiegoś czasu kojarzysz mi się z jajkami w koszulkach ;)

mico pisze...

Mad - trudno się nie zgodzić. :)

I.nna - widzę, że próbujesz dogonić mnie jeśli chodzi o długość komentarzy, ale mogę ci powiedzieć, że jeszcze długa droga przed tobą - z resztą jak pewnie już dzisiaj widziałaś na kawowym. :P
Ja też jestem fanem boczku i jego zapach smażonego na patelni jest mnie w stanie wyciągnąć z łóżka nawet w ciężkiej chorobie. A ostatnio czytałem, że zapach smażonego boczku jest jednym z najmilszych dla facetów - chyba po zapachu świeżo upieczonego chleba, świeżej pościeli i świeżo zmielonej kawy. Tak się składa, że oprócz pościeli, to pozostały zestaw zapachowy jest dla mnie idealnym zestawem śniadaniowym.

Niesamowicie mi miło z powodu tych jajek w koszulkach. :)

I.nna pisze...

Mico, w kwestii długości komentarzy nawet nie śmiem z Tobą konkurować ;)

A jeśli chodzi o zapachy - podpisuję się pod tą listą, chociaż nie jestem facetem. Łatwo się domyślić, że lubię zapach kawy. Nie znam nikogo, kto nie lubiłby zapachu chleba. Ale ta świeża pościel... To chyba przebija całą resztę (taki mój mały fetysz). Niestety, nie zawsze idzie w parze z kolejnym miło kojarzącym się zapachem - zapachem mojego psa. Może to brzmi dziwnie, ale kojarzy mi się z domem. Jakby do tego dodać aromat szamponu o poranku, to chyba mamy pełny zestaw. W tej sytuacji smażony boczek ląduje na końcu, bo wolę go na kolację niż śniadanie.

Anonimowy pisze...

por, seler, to cos co lunie:) ja tez boiczus to obiadzik lub kolacja, takie brytyjskie sniadania jakos mi nie podchodza, ale suuper przepis, mam boczek wlasnie wedzony od kani, myslicie ze sie nada?

mico pisze...

Ja, myślem, że boczek od Kani będzie ok. :)))

Blog Widget by LinkWithin