czwartek, 2 kwietnia 2009

Fasolowa zupka z kleksem szpinakowym

Pierwszy kuchcik obudził się po południu w złym humorze. Płakał i nic go nie pocieszało. Ani rzucanie kamieni na drogę, ani przewiezienie taczkami, ani powrót do domu, ani zostanie na zewnątrz. Dopiero propozycja, że on usiądzie, napije się herbatki i obejrzy sobie bajkę a ja za ten czas przygotuję dla nas zupkę, troszkę go udobruchała. Fasolowa? Tak, fasolowa.
No to dobra.


  • Puszka fasolki czerwonej
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 łyżki kukurydzy konserwowej
  • 2 łyżki groszku
  • Kostka bulionowa
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego,
  • łyżeczka keczupu
  • 3 brykiety szpinaku
  • Łyżeczka śmietany 18%
  • Sos sojowy,
  • Sól,
  • pieprz,
  • majeranek,
  • zioła prowansalskie,
  • mielony kminek,
  • curry.

Cebulkę i czosnek posiekałem i w garnku na oliwie przesmażyłem. Kiedy się ładnie zeszkliło odłożyłem sobie z tego 1 łyżkę „na potem”. Fasolkę z puszki lekko odcedziłem i do gara ją. Z wczorajszego obiadu zostało trochę groszku i kukurydzy więc pomyślałem sobie, że dorzucę bo i pierwszy kuchcik lubi obydwa i w misce ładnych kolorów nadaje. Wszystko chwilkę się dusi, a ja za ten czas poszukuję w zamrażalniku moich kostek bulionowych. Znalezione. Przy okazji odkrywam, że zapas się kończy. Trzeba będzie znów narobić.
Kostka bulionowa do gara, uzupełniam wodą, gotuję. Duża szczypta majeranku i mielonego kminku. Odrobina ziół prowansalskich. Koncentrat pomidorowy i keczup.

Na patelenkę wrzucam 3 brykiety szpinaku. To jest coś co lubię w szpinaku w brykietach – nie muszę rozmrażać całego opakowania, jeśli potrzebuję tylko trochę. Szpinak się roztapia na oliwie, ja dorzucam cebulkę z czosnkiem która wcześniej sobie odłożyłem. Odrobina sosu sojowego, kminku i duża szczypta curry. Smażę chwilkę.

Do zupy sól i pieprz do smaku.

Do szpinaku jeszcze łyżeczka śmietany, chwilkę jeszcze przesmażam, żeby zgęstniało.

Do misek wchlupuję po 2 duże chochle zupy. Na wierzch kleks ze szpinaku. Ale się kolorowo zrobiło. Do tego po kromce ciabatty.


Pierwszy kuchcik nawet się nie zastanawia – przerywa oglądanie bajki i wskakując na krzesło rzuca mi tylko przez ramię „zatrzymaj mi bajkę!”. Po czym maczając chleb w zupie i urywając spory jego kęs mruczy z pełną gębą „pyyyysny chlebek”. Myślę sobie – o ty niewdzięczniku! Ale na szczęście po przełknięciu nabiera sporą łyżkę zupy i mówi „baaldzo dobla zupa, tato.”
No!
Myślę!

dodajdo.com

7 komentarzy:

asieja pisze...

ja się kuchcikowi nie dziwię,
że mu się humor poprawił
zupa faktycznie wygląda na doblą:-)

Gosia pisze...

zdecydowanie na dobla wyglada :)

adda73 pisze...

Powiem więcej, zupa jest stlasnie dobla, co widać na zdjęciach :)

Ewelina Majdak pisze...

Chcialabym byc tym kuchcikiem :) I dostac mala miseczke tej zupy :D

Casia pisze...

Bardzo ciekawa zupka :)

Agata pisze...

U mnie dziś na obiad też fasolowa! Tylko ze szparagowej :)

Małgoś pisze...

O, fasolówce nigdy nie powiem nie. :) Bo żadna fasolówka nie jest zła! :) Mniam!

Blog Widget by LinkWithin