Gdyby systematyczność była moją co najmniej równie mocną stroną, jak gotowanie, oraz kilka innych moich pasji, to pewnie byłbym dzisiaj sławny i bogaty. Ale nie jest, więc sławny i szeroko oraz wysoko ceniony jestem w kręgu najbliższej rodziny i kilku przyjaciół. O bogactwie lepiej nie wspominać.
Czuję się co najmniej głupio, że wymyślam akcję śniadaniową a później prezentuję na niej chyba najmniej przepisów ze wszystkich uczestników. Z drugiej strony – zorganizowałem majowe śniadanie dlatego, że sam chciałem zaczerpnąć inspiracji od innych, często bardziej biegłych w sprawach kuchennych. A poza tym jak to mówią: „W kupie siła mości panowie!”Enyłej, przechodząc do meritum niniejszego wpisu, takie oto śniadanko wymyśliłem dzisiaj, troszkę przywodzi na myśl hot-dogi, troszkę popularne na imprezach kiełbaski w cieście francuskim.
- 4 parówki/kiełbaski/kabanoski.
- 2 szklanki mąki,
- Pół szklanki oliwy
- 10 łyżek zimnej wody.
- Pół cebuli
- 1 ząbek czosnku
- Łyżeczka ziół prowansalskich
- Łyżeczka koncentratu pomidorowego
Rozgrzewamy piekarnik do jakichś 200 oC. Ciasto robimy zagniatając mąkę, oliwę i zimną wodę razem aż do uzyskania elastycznej konsystencji. Oczywiście, można też zrobić ciasto jak na tarte , z masłem, nawet prościej, ale ja ze względu na drugiego kuchcika nie przepadającymi za produktami z laktozą zdecydowałem się na wersję olive&flour [oliwa i mąka]. Dobra wiadomość jest taka, że mamy wrażenie, że drugi kuchcik coraz łagodniej traktuje ową laktozę i być może dojdzie do momentu w którym będzie można powrócić do naszej normalnej, obfitej w nabiał diety. Co i dla mnie pewnie będzie łatwiejsze w kuchni.
Ciasto rozwałkowujemy na prostokąt o grubości ok. 3-4mm, cebulę i czosnek drobniutko siekamy, mieszamy z koncentratem pomidorowym i ziołami prowansalskimi. Można też po prostu wszystko razem zmielić w blenderze – w końcu to śniadanie, nie chciałbym, żebyście sobie zaspani poobcinali paluchy. Ja właśnie dla własnego bezpieczeństwa tak zrobiłem.
Ciasto dzielimy na 4 podłużne, równe kawałki, każdy smarujemy sosem, na środku układamy parówkę i zawijamy zlepiając ciasto u góry. Nie przejmujemy się, jeśli ciasto trochę się kruszy i łamie – taka jego specyfika.
Możemy jeszcze nożem porobić gdzieniegdzie delikatne nacieńcia na zlepieniu i obsypać trochę kminkiem. Wrzucamy tych zawijańców pierońskich do piekarnika. 10-15 min i powinno być gotowe – ciasto będzie mocno kruche i zrumienione lekko z wierzchu.
Podajemy ciepłe, ale na zimno też smakują.
Świetne przegryzane świeżo zerwanym szczypiorem.
8 komentarzy:
Fajna śniadaniowa propozycja! :))
Ja jakoś kompletnie się nie popisałam w akcji śniadankowej, były u mnie tylko pancakesy,ale może jeszcze zdązę coś wymyślić.
Pozdrawiam.
lubie parowki zapiekane w nalesnikach, ale na takie tez bym sie skusila...
Mico: chcialam sie:
A. przywitac,
B. dolaczyc do akcji (wpisalam przez Durszlak)
„W kupie siła mości panowie!” a co tam, zem baba :-)
majano - ale za to jakie pancakesy!
Cudawianki - te są dużo suchsze niż takie w naleśnikach, mam też wrażenie że mniej tłuste. :)
Bruuberii - cooo taaaamm... z resztą mości panów, to tak szczerze niewiele w kulinarnej blogosferze. :)
No ja też jak na razie zbyt wiele nie pokazałam ;). Ale cieszę się, że akcja przedłużona! Postaram się nadrobić zaległości!
robiłam kiedys parówki w cieście drożdżowym i francuskim
takie w kruchym na pewno są równie pyszne:)
O, niezłe. I na wynos można...
super przepis taki niekonwencjonalny na zwykłe parówki. Przejrzałam sterty przepisów, bo mam lodówce parówki Henryka Kani i w końcu natrafiłam :) dzięki!
Prześlij komentarz