Zauważyłem że chyba polubiliście weekendowe śniadania u mnie, a i ja dawno obiecałem, że wrzucę niedługo egg benedict po mojemu.
Przepis ten wymyśliłem kiedyś po tym, jak zobaczyłem te jajka podawane w jakimś filmie, film był absolutnie nie kulinarny, z tego co pamiętam właściwie sam w sobie nie był godzien szczególnej uwagi [czyt. komedia romantyczna oglądana z żoną], więc samo danie pojawiło się tylko przez moment oczywiście bez żadnych ujęć z kuchni. Tak więc kiedy później odkryłem prawdziwe przepisy na egg benedict, zacząłem się zastanawiać czy rzeczywiście mogę jeszcze używać tej nazwy do tego śniadania, ale co tam – myślę że dopisek „po mojemu” jest już wystarczający.
Największa różnica z wszystkimi przepisami na jajka po benedyktyńsku polega na tym, że ja nie używam sosu holenderskiego, ale własnego pomysłu sos serowy. I z pełną szczerością i szacunkiem – ja osobiście nie zamieniłbym go na inny.
Będziemy potrzebować:
Po 1 jajku na osobę
Po 1 toście,
Po 2 plasterki horizo lub salami paprykowego
Po plasterku pomidorka
Na sos serowy:
- Po około 50 g. serów: żółtego i pleśniowego.
- 2 – 3 łyżki śmietany 18%
- 1/3 kieliszka białego wina
- 1 łyżeczka masła
Proporcje składników na sos serowy musicie dobrać wg. ilości osób – ja dzisiaj przygotowywałem 3 porcje. Ser żółty może być np. Edam, natomiast pleśniowy ja dzisiaj użyłem camembert, ale świetnie się też nadają wszelkie niebiesko pleśniowe sery typu Roquefort. Jeśli macie ochotę poeksperymentować z serami [do czego bardzo was zachęcam] to radziłbym nie mieszać dwóch serów o silnym smaku – tzn. jeśli chcecie użyć np. gruyera, to już nie używajcie roquefort’a, tylko łagodnego camembert.
Na patelence przesmażamy plasterki horizo, lub salami aż się zrumienią, ale zanim są całkowicie chrupkie jak chipsy (to tłuste wędliny, więc łatwo o takie wydarzenie). Gotowe odkładamy na talerzyk z papierowym ręcznikiem, żeby odsączyć tłuszcz.
Przygotowujemy jajka w koszulkach.
Na patelnię na której przesmażaliśmy wędlinę wrzucamy odrobinę masła, gdy się stopi pokrojone w kosteczkę sery. Mieszając co chwilę czekamy aż sery się stopią. Dolewamy wina, znów mieszamy żeby połączyć sos w miarę jednolitą całość i gotując odparowujemy nadmiar płynu, gdy już trochę odparujemy dorzucamy śmietanę i znów gotując i mieszając, żeby nie przywarło do patelni odparowujemy aż zgęstnieje.
Na podgrzane tosty układamy plasterki wędliny, plasterek pomidora, jajko, polewamy z góry sosem serowym.
Możemy posypać świeżo zmielonym pieprzem, albo przyozdobić natką.
Pycha!
To chyba moje ulubione śniadanie, choć przyznaję, że przyrządzam je stosunkowo rzadko, bo wymaga trochę zachodu.
Jeden trick&tips: Jeśli jajka ugotują się wam wcześniej niż będziecie gotowi z resztą – nie przejmujcie się – po prostu je wyciągnijcie z wody i odłóżcie na talerz. Kiedy będziecie gotowi z resztą wsadźcie je po prostu na chwilę do gorącej wody.
Moim zdaniem dużo lepiej podgrzać później jajka, niż podać je przegotowane na totalnie twardo.
Przepis ten wymyśliłem kiedyś po tym, jak zobaczyłem te jajka podawane w jakimś filmie, film był absolutnie nie kulinarny, z tego co pamiętam właściwie sam w sobie nie był godzien szczególnej uwagi [czyt. komedia romantyczna oglądana z żoną], więc samo danie pojawiło się tylko przez moment oczywiście bez żadnych ujęć z kuchni. Tak więc kiedy później odkryłem prawdziwe przepisy na egg benedict, zacząłem się zastanawiać czy rzeczywiście mogę jeszcze używać tej nazwy do tego śniadania, ale co tam – myślę że dopisek „po mojemu” jest już wystarczający.
Największa różnica z wszystkimi przepisami na jajka po benedyktyńsku polega na tym, że ja nie używam sosu holenderskiego, ale własnego pomysłu sos serowy. I z pełną szczerością i szacunkiem – ja osobiście nie zamieniłbym go na inny.
Będziemy potrzebować:
Po 1 jajku na osobę
Po 1 toście,
Po 2 plasterki horizo lub salami paprykowego
Po plasterku pomidorka
Na sos serowy:
- Po około 50 g. serów: żółtego i pleśniowego.
- 2 – 3 łyżki śmietany 18%
- 1/3 kieliszka białego wina
- 1 łyżeczka masła
Proporcje składników na sos serowy musicie dobrać wg. ilości osób – ja dzisiaj przygotowywałem 3 porcje. Ser żółty może być np. Edam, natomiast pleśniowy ja dzisiaj użyłem camembert, ale świetnie się też nadają wszelkie niebiesko pleśniowe sery typu Roquefort. Jeśli macie ochotę poeksperymentować z serami [do czego bardzo was zachęcam] to radziłbym nie mieszać dwóch serów o silnym smaku – tzn. jeśli chcecie użyć np. gruyera, to już nie używajcie roquefort’a, tylko łagodnego camembert.
Na patelence przesmażamy plasterki horizo, lub salami aż się zrumienią, ale zanim są całkowicie chrupkie jak chipsy (to tłuste wędliny, więc łatwo o takie wydarzenie). Gotowe odkładamy na talerzyk z papierowym ręcznikiem, żeby odsączyć tłuszcz.
Przygotowujemy jajka w koszulkach.
Na patelnię na której przesmażaliśmy wędlinę wrzucamy odrobinę masła, gdy się stopi pokrojone w kosteczkę sery. Mieszając co chwilę czekamy aż sery się stopią. Dolewamy wina, znów mieszamy żeby połączyć sos w miarę jednolitą całość i gotując odparowujemy nadmiar płynu, gdy już trochę odparujemy dorzucamy śmietanę i znów gotując i mieszając, żeby nie przywarło do patelni odparowujemy aż zgęstnieje.
Na podgrzane tosty układamy plasterki wędliny, plasterek pomidora, jajko, polewamy z góry sosem serowym.
Możemy posypać świeżo zmielonym pieprzem, albo przyozdobić natką.
Pycha!
To chyba moje ulubione śniadanie, choć przyznaję, że przyrządzam je stosunkowo rzadko, bo wymaga trochę zachodu.
Jeden trick&tips: Jeśli jajka ugotują się wam wcześniej niż będziecie gotowi z resztą – nie przejmujcie się – po prostu je wyciągnijcie z wody i odłóżcie na talerz. Kiedy będziecie gotowi z resztą wsadźcie je po prostu na chwilę do gorącej wody.
Moim zdaniem dużo lepiej podgrzać później jajka, niż podać je przegotowane na totalnie twardo.
5 komentarzy:
Mico, i znów kusisz śniadaniem :) Aż wstyd się przyznać, ale wprosiłabym się na takie jajka z serowym sosikiem :))) Mniam :)))
o tak, bardzo lubię Twoje propozycje śniadaniowe, zreszta nie tylko je, więc jeśli nie masz nic przeciwko dodaję Twój blog do linków
proszę nie obrażać komedii romantycznych ;)
muszę kiedyś sie odważyć zrobić jajka w koszulkach
Tili - to w końcu tobie wtedy na samym początku obiecałem, że wrzucę ten przepis.
Wstydzić się nie ma czego, ja chętnie bym przygotował dla Ciebie takie jajka na śniadanko, ale musiałabyś chyba już poprzedniego dnia zjawić się w Cieszynie - bo z Warszawy, to chyba koło 4-5rano trzeba by wyjechać, żeby na śniadanie zdążyć. :P
Aga-aa - strasznie mi miło.
Ale ja nie napisałem, że komedie romantyczne są w ogóle nie warte uwagi - pisałem, że tamta taka była... chociaż właściwie... no dobra - przyjmijmy po prostu, że faceci różnią się w tej kwestii od dziewczyn.;)
ps. Jajka w koszulkach tylko tak strasznie wyglądają :)
Hihihi, Mico no proszę, zaproszenie na kolację ze śniadaniem :))) Mąż się właśnie obśmiał ze mnie, ale uważaj bo jak kiedyś zawitamy do Cieszyna to jeszcze skorzystamy z zaproszenia :))) Miłej niedzieli życzę :)
hehe znam podejście mężczyzn do komedii romantycznych ;)
pozdrawiam
Prześlij komentarz