Pomyślałem sobie: a co gdyby tak gofry na śniadanie? Zazwyczaj śniadania jadamy bardziej w kierunku konkretnych, bardziej w kierunku słono – pikantnym, bardziej w kierunku… no w innym kierunku niż gofry po prostu.
Ale przecież raz za czas trzeba zmienić kierunek, poza tym jestem więcej niż przekonany, że wielu z was na samą myśl o gofrach na śniadanie poczuło lekkie podekscytowanie. A i ja z pewną taką nieśmiałością muszę wyznać, że kiedy mi ten pomysł wpadł do głowy wieczorem dnia poprzedniego, to się trochę nakręciłem.
Na ciasto gofrowe będziemy potrzebować:
Do położenia na gofry:
Ze sprzętu – oczywiście gofrownicę.
W misce mieszamy mąkę, 15g cukru, sól, stopione masło, żółtka jajek, i jedną trzecią mleka. Roztrzepujemy lekko na gładką masę, stopniowo dodając resztę mleka.
Możemy teraz dodać aromat jeśli lubimy.
Odstawiamy na jakieś 10-15min.
Białka ubijamy ze szczyptą cukru, na gęstą pianę, ale na tyle płynną, żeby nie tworzyła wierzchołków. Za pomocą trzepaczki mieszamy delikatnie z ciastem gofrowym.
Łyżką, bądź chochelką rozprowadzamy po całej powierzchni gofrownicy. Zamykamy i pieczemy jak kto lubi – jedni wolą bardziej miękkie, inni chrupkie.
Nadzienia:
Plasterki ananasa kroimy w mniejsze cząsteczki. Orzechy siekamy i prażymy chwilę na patelni.
Śmietanę mieszamy z curry i musztardą. Orzechy mieszamy z ananasem i polewamy sosem śmietanowym.
Jabłko obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki, usuwamy gniazda nasienne. Siekamy na małe cząsteczki. W rondelku roztapiamy masło, dodajemy cukier i mieszamy aż się roztopi i lekko zrumieni. Wsypujemy jabłko, mieszamy dokładnie, żeby cukier oblepił cząsteczki jabłka z wszystkich stron. Dusimy razem na małym ogniu jakieś 5 min. posypujemy cynamonem i suszonym imbirem. Dodajemy parę kropel sosu Worcester. Kiedy jabłka puszczą sok i będą otoczone pięknym złocistym syropem o konsystencji miodu – gotowe.
Z grapefruita wyciągamy łyżeczką miąższ, kładziemy na gofra, polewamy miodem. Pycha.
Podajemy wszystko razem na stół pozostawiając uczestnikom śniadania dowolność w kreowaniu swojego posiłku.
Ja zacząłem od gofrów z sałatką orzeczowo-ananasową, bo i była najbardziej pikantna i jako start przed wszystkimi słodkościami wg mnie najbardziej wskazana.
Śniadanie było pyszne, pyszne, pyszne!!!
Oczywiście podany zestaw może też służyć jako suty deser popołudniowy.
Aha, a przepis na ciasto gofrowe zawdzięczamy panu M.Roux’owi który opublikował go w książce „Jajka” i jest to chyba najlepszy przepis jaki do tej pory wypróbowałem na gofry.
Ale przecież raz za czas trzeba zmienić kierunek, poza tym jestem więcej niż przekonany, że wielu z was na samą myśl o gofrach na śniadanie poczuło lekkie podekscytowanie. A i ja z pewną taką nieśmiałością muszę wyznać, że kiedy mi ten pomysł wpadł do głowy wieczorem dnia poprzedniego, to się trochę nakręciłem.
Na ciasto gofrowe będziemy potrzebować:
- 160 g mąki
- 15 g drobnego cukru + jedna szczypta do białek
- szczypta soli
- 50g stopionego masła
- 2 jajka, żółtka i białka osobno
- 270 ml mleka
Do położenia na gofry:
- 2-3 plasterki ananasa z puszki
- Garść obranych orzechów włoskich ew. dodatkowo laskowych
- 3 łyżki śmietany 18%
- Mniej niż pół łyżeczki curry
- Odrobina musztardy
- Jabłko
- 1,5 łyżki cukru
- Łyżeczka masła
- Cynamon, imbir
- Kilka kropli sosu Worcester
- Pół grapefruita
- Łyżka miodu
- Dżemy, miód, cukier puder, co tam jeszcze lubimy/wymyślimy.
Ze sprzętu – oczywiście gofrownicę.
W misce mieszamy mąkę, 15g cukru, sól, stopione masło, żółtka jajek, i jedną trzecią mleka. Roztrzepujemy lekko na gładką masę, stopniowo dodając resztę mleka.
Możemy teraz dodać aromat jeśli lubimy.
Odstawiamy na jakieś 10-15min.
Białka ubijamy ze szczyptą cukru, na gęstą pianę, ale na tyle płynną, żeby nie tworzyła wierzchołków. Za pomocą trzepaczki mieszamy delikatnie z ciastem gofrowym.
Łyżką, bądź chochelką rozprowadzamy po całej powierzchni gofrownicy. Zamykamy i pieczemy jak kto lubi – jedni wolą bardziej miękkie, inni chrupkie.
Nadzienia:
Plasterki ananasa kroimy w mniejsze cząsteczki. Orzechy siekamy i prażymy chwilę na patelni.
Śmietanę mieszamy z curry i musztardą. Orzechy mieszamy z ananasem i polewamy sosem śmietanowym.
Jabłko obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki, usuwamy gniazda nasienne. Siekamy na małe cząsteczki. W rondelku roztapiamy masło, dodajemy cukier i mieszamy aż się roztopi i lekko zrumieni. Wsypujemy jabłko, mieszamy dokładnie, żeby cukier oblepił cząsteczki jabłka z wszystkich stron. Dusimy razem na małym ogniu jakieś 5 min. posypujemy cynamonem i suszonym imbirem. Dodajemy parę kropel sosu Worcester. Kiedy jabłka puszczą sok i będą otoczone pięknym złocistym syropem o konsystencji miodu – gotowe.
Z grapefruita wyciągamy łyżeczką miąższ, kładziemy na gofra, polewamy miodem. Pycha.
Podajemy wszystko razem na stół pozostawiając uczestnikom śniadania dowolność w kreowaniu swojego posiłku.
Ja zacząłem od gofrów z sałatką orzeczowo-ananasową, bo i była najbardziej pikantna i jako start przed wszystkimi słodkościami wg mnie najbardziej wskazana.
Śniadanie było pyszne, pyszne, pyszne!!!
Oczywiście podany zestaw może też służyć jako suty deser popołudniowy.
Aha, a przepis na ciasto gofrowe zawdzięczamy panu M.Roux’owi który opublikował go w książce „Jajka” i jest to chyba najlepszy przepis jaki do tej pory wypróbowałem na gofry.
15 komentarzy:
cudowne zdjęcie, kwintesencja leniwego niedzielnego poranka. uwielbiam śniadania na słodko;)
Och, jak ja dawno nie jadłam gorfów! :)) Jakie kolorowe Wasze śniadanko, mniam, mniam! :))
Pozdrawiam.
wyglądają absolutnie cudownie
tyyyle owoców..
zrobiłam się głodna. bardzo
Uh, muszę kupić gofrownicę. Bezwzględnie! :-) Tylko pytanie: ile kilo przybędzie mi po roku uzytkowania tego wyznalazku? ;-)
gofry lubię i to bardzo, ale zwykle jadam je tylko nad morzem, tam mi smakują najbardziej, takie wspomnienie z dzieciństwa, gdy mieszkałam w małym miasteczku, gofrownicy nie mieliśmy i goframi zajadaliśmy się na corocznych wczasach pod gruszą ;)
ja też chcę takie śniadanko !!! :)
Wpadłabym z chęcią do ciebie na takie śniadanie:D
!
www.waniliowachmurka.blox.pl-zapraszam do mnie:)
Pozdr.
majmily's - dzieki, szczerze powiedziawszy strzeliłem tyle fotek, co chyba jeszcze nigdy wczesniej, a pózniej sam się nie mogłem na nie napatrzeć, wybierałem chyba z pół godziny i zrobiłem się głodny. :P
majana - jak gofry to tylko kolorowe! :)
asieja - dałem chyba wszystkie owoce jakie były akurat w domu, na przekór tej zimie, potrzeba mi było powiewu lata.
poswix - no, ja to pożyczyłem ją od rodziców na urodziny pierwszego kuchcika, które były...w październiku i oddawanie jej jakoś mi idzie opornie...
a tam zaraz że kilogramów... :P
princess - ja Ciebie proszę, ty już mi nawet lepiej nie mów o tym twoim morzu i o twojej gruszy. Mnie tam gofry smakują wszędzie. No prawie.
blue_megi - są dwie opcje - albo się najesz jakoś tym z monitora, albo samemu trzeba zrobić.
Olcia - zapraszam. Fajna waniliowa chmurka - ładne bliny wczoraj:)
Mico, ale cudowne śniadanko :) I te serduszkowe gofry no urzekły mnie normalnie ... ja tak nieśmiało się zapytam, czy choć ciut ciut zostało dla zbolałej duszy co to gofrownicy nie posiada :)
no ba! Tili! całą porcję dla Ciebie specjalnie przygotuje świeżą, przecież nie będziesz jadła wczorajszych gofrów! :D
Mico, to dopiero smaczna propozycja :) Już wsiadam w pociąg i jadę :)))
Nie ściemniaj - nie ma bezposredniego pociągu do Cieszyna... Jest autobus, odjeżdża o 17 ze wschodniego i w Cieszynie jest koło północy. :P
Hihihi, no dobra, to na autobus się na razie nie piszę z tym moim chorym kręgosłupikiem, ale w autko wsiadam z mężem i wpadamy małego i jeszcze mniejszego kuchcika obaczyć i gofry i inne jajcarskie pomysły Rouxa podjadać :)))
umowa stoi. :)
Prześlij komentarz