Fajny deser, chociaż jak już kiedyś zauważyłem nie jestem mistrzem cukiernictwa, to jednak tartinki z owocowymi nadzieniami bardzo lubię robić, a jeszcze bardziej zjadać.
Będziemy potrzebować:
Ciasto na tartę:
Ciasto na tartę wyrabiamy z przesianej mąki, cukru waniliowego i posiekanego masła, dodając pod koniec łyżkę zimnej wody i ugniatając aż ciasto będzie miało jednolitą, sprężystą konsystencję.
Formujemy kulkę, owijamy folią kuchenną i wkładamy do lodówki na jakieś 20-30 min.
Śmietanę mieszamy dokładnie z jajkami i sokiem z ananasa, dodajemy szczyptę skórki cytrynowej i sok z cytryny, oraz cukier. Mieszamy dokładnie razem.
6 kokilek o średnicy ok. 7 cm smarujemy masłem.
Ciasto wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy do grubości ok. 3mm. Ciastem wykładamy kokilki, wystające części obcinamy przy górnej krawędzi.
Wlewamy do foremek nadzienie ananasowe, do połowy wysokości, wkładamy po plasterku ananasa i dopełniamy nadzieniem do 2/3 wysokości. Nadzienie w czasie pieczenia nam urośnie, więc nie napełniamy po brzegi, żeby się nie wylało.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego na 240 oC na ok. 15-20 min, po czym zmniejszamy ogień i pieczemy jeszcze kolejne 20 min, aż się ładnie zrumienią z góry.
Wyciągamy z piekarnika, odstawiamy do ostygnięcia. Kiedy ostygną, wyciągamy tartinki z foremek, ozdabiamy wisienką, podajemy. Mniam mniam mniam!
Jeśli chcecie możecie dodać trochę więcej soku i skórki z cytryny. Ja użyłem tak małych ilości celowo – ze względu na matkę karmiącą, która cytrusów wszelakich nie powinna w ogóle zjadać. Ale przyznaje, że brakowało mi trochę kwaśności która by przełamywała słodki smak ananasa. Wisienki ratowały sprawę.
Będziemy potrzebować:
Ciasto na tartę:
- 15 dag mąki
- 9 dag masła
- Łyżka zimnej wody
- Łyżeczka cukru waniliowego
- 6 plastrów ananasa
- 200 g śmietany 18%
- 2 jajka
- 3 łyżki soku z ananasa
- Sok z pół cytryny
- Szczypta startej skórki cytrynowej
- 3 łyżeczki cukru.
Ciasto na tartę wyrabiamy z przesianej mąki, cukru waniliowego i posiekanego masła, dodając pod koniec łyżkę zimnej wody i ugniatając aż ciasto będzie miało jednolitą, sprężystą konsystencję.
Formujemy kulkę, owijamy folią kuchenną i wkładamy do lodówki na jakieś 20-30 min.
Śmietanę mieszamy dokładnie z jajkami i sokiem z ananasa, dodajemy szczyptę skórki cytrynowej i sok z cytryny, oraz cukier. Mieszamy dokładnie razem.
6 kokilek o średnicy ok. 7 cm smarujemy masłem.
Ciasto wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy do grubości ok. 3mm. Ciastem wykładamy kokilki, wystające części obcinamy przy górnej krawędzi.
Wlewamy do foremek nadzienie ananasowe, do połowy wysokości, wkładamy po plasterku ananasa i dopełniamy nadzieniem do 2/3 wysokości. Nadzienie w czasie pieczenia nam urośnie, więc nie napełniamy po brzegi, żeby się nie wylało.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego na 240 oC na ok. 15-20 min, po czym zmniejszamy ogień i pieczemy jeszcze kolejne 20 min, aż się ładnie zrumienią z góry.
Wyciągamy z piekarnika, odstawiamy do ostygnięcia. Kiedy ostygną, wyciągamy tartinki z foremek, ozdabiamy wisienką, podajemy. Mniam mniam mniam!
Jeśli chcecie możecie dodać trochę więcej soku i skórki z cytryny. Ja użyłem tak małych ilości celowo – ze względu na matkę karmiącą, która cytrusów wszelakich nie powinna w ogóle zjadać. Ale przyznaje, że brakowało mi trochę kwaśności która by przełamywała słodki smak ananasa. Wisienki ratowały sprawę.
7 komentarzy:
Mmmm, pyszne tartinki :) Pięknie wyglądają i z chęcią wyciągnęłabym łapkę po jedną :)
jakie piękne,
kolorowe i wiosenne
nigdy nie robiłam tartinek,
ale ta nazwa brzmi tak cudnie,
że zapisałam sobie przepis i spróbuję
:-)
I jeszcze ta wisienka na wierzchu.... Rozmarzyłam się ;)
O rany...
Mniam...
I pomysł z kokilkami zamiast foremek do tartilek mi się baaardzo podoba :-)
no proszę, wszyscy dookoła robią tartinki :) tylko ja nie umiem :/
Mmm :)... Jakie pyszne tartinki! Mistrz cukiernictwa, czy nie, tartinki są i tak cudne :). Zjadłabym taką ananasową pyszność :).
Tili - zapraszam, tylko musisz miec ten najnowszej technologii monitor z przekazem cząsteczkowym, czyli teleportacją. ;)
Asieja - napisz jak poszło. :)
Oczko - bez wisienki to nie byloby to samo - to trochę tak jak zupa bez Hirka
Mafilka - braki w sprzęcie zawsze wzmagają kreatywność :P
adrijah - nie wierzę Ci - tartinki każdy umie.
olalala - no własnie całe szczęście do tartinek mistrzem cukiernikiem być nie trzeba ;)
Prześlij komentarz