czwartek, 8 stycznia 2009

O Cieszyńskich ciasteczkach.

Jakiś czas temu gdzieś wspomniałem o cieszyńskich ciasteczkach i oczywiście padło pytanie – a co to takiego. No tak, często zapominam, że rzeczy które są dla mnie oczywistością wcale nie muszą [a często nawet nie mogą] być oczywistością dla wszystkich. Tak samo jak dla kogoś mogłoby być oczywistością słowo z języka Kurpiów, które tak się przyjęło w jego regionie, że używa go codziennie, a dla mnie byłoby zlepkiem sylab bez żadnego znaczenia.

Otóż – w największym możliwym skrócie - cieszyńskie ciasteczka jest to mieszanka przeróżnych małych ciasteczek, takich „na jeden raz”. Jest to wyjątkowa tradycja na Śląsku Cieszyńskim, która z pewnością wynika z jego kulturowej różnorodności i naleciałości.
Niewątpliwie ogromny wkład w tą dziwną i niespotykaną gdzie indziej formę miał zabór austriacki i naniesiona wraz z nim kultura, kulinarna również.
Z resztą o tej ostatniej można by w przypadku Cieszyna napisać osobny referat, bo tutaj w tym niewielkim mieście w jednym garnku zmieszały się wpływy kuchni austriackiej, czeskiej, góralskiej i śląskiej – a to tylko najważniejsze z nich – można też czasem znaleźć naleciałości węgierskie, słowackie i wiele innych. Taki pra-pra-fusion.


Dorota Mendrek we wstępie do książeczki „Cieszyńskie ciasteczka” pisze: „ Nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy wpadł na pomysł pieczenia wielu rodzajów drobnych ciasteczek i podawania ich jako słodkiej mieszanki. (…)
Z biegiem lat, pod wpływem innych kuchni, głównie austriackiej, czeskiej i niemieckiej, ciasteczka cieszyńskie stawały się misternymi, prześlicznie dekorowanymi smakołykami, szykowanymi głównie na weselny lub wigilijny stół.
(…) Początkowo przepisy przekazywane były ustnie z pokolenia na pokolenie. (…) Dzisiaj mamy do dyspozycji mnóstwo kucharskich książek i poradników, ale kiedy nadchodzą wielkie wydarzenia najczęściej zwracamy się do seniorek rodzin – prababć, babć i ciotek o zdradzenie słodkich sekretów. Przy wspólnym pieczeniu nieraz możemy wysłuchać wspomnień z dawnych czasów. O tym, jak trzeba było korzystać za opłatą z zaprzyjaźnionej piekarni, bo w domu nie było odpowiedniego piekarnika. O czasach niedostatku, kiedy ciasteczka przygotowywano z najprostszych składników a jedyną ozdobą był ich kształt, odrobina cukru i trzymane w spiżarni orzechy, owoce i mak.
(…) Najważniejsze jednak jest rodzinne pieczenie. A długie przedświąteczne wieczory pomagają kultywować ten zwyczaj. Do pracy włączają się babcie, mamy, córki i wnuczki oraz… panowie, którzy czując się niezbędni, angażują się do łuskania orzechów i mielenia maku.
Pieczenie cieszyńskich ciasteczek to zatem doskonała zabawa, okazja do wspólnego przeżywania wielkich wydarzeń i pogłębiania więzi rodzinnych.”


Książka została wydana w stosunkowo niewielkim nakładzie, więc nie jestem pewien, czy w ogóle istnieje jeszcze możliwość jej kupienia gdziekolwiek.
Zawiera przepisy na ponad 40 małych ciasteczek, zebranych ze starych ksiąg, domowych zapisków, kalendarzy ewangelickich i z przekazów ustnych, pogrupowanych na cztery grupy z uwzględnieniem podobnego sposobu wykonania ciasteczek. Każdy dział zawiera swój własny wstęp, w którym autorki podają jeszcze kilka praktycznych wskazówek dotyczących przygotowania zarówno niezbędnych nam rzeczy, jak i samego wykonania.
Przepisy są treściwe, krótkie i… zaskakująco proste.

W związku z moim skrzywieniem, oczywiście, chcę jeszcze zwrócić uwagę na fantastyczny projekt graficzny za którym stoi Marta Noszka i na bardzo dobrej jakości zdjęcia za które są odpowiedzialni Natalia i Piotr Borowicz.
A z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ile gospodyń tyle przepisów i sposobów wykonania ciasteczek i czasem przepisów z książeczki nie należy traktować z laboratoryjną dokładnością, ale chłonąć, inspirować się i… z sercem piec.

Zdjęcia i cytaty pochodzą z książki "Cieszyńskie Ciasteczka" wydanej przez Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie.
Fot. Natalia i Piotr Borowicz. Projekt graficzny okładki: Marta Noszka.


przepisy:
Orzechy lineckie.

Orzeszki składane

Kawusie, Bawole oczka, Rogaliki orzechowe, Półksiężyce kakaowe

dodajdo.com

6 komentarzy:

kasiac pisze...

Mico, cieszę się, że napisałeś o cieszyńskich ciasteczkach. Teraz wiem co to takiego. Szczerze mówiąc, myślałam, że jest to jeden rodzaj ciastek, charakterystyczny dla regionu, a tu takie bogactwo! :)

Tilianara pisze...

Ale ciekawostka! No to teraz czekam na przepisy z książeczki :)

Anonimowy pisze...

:) Książeczka jest do kupienia w Śląskim Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie. Można ją nabyć również drogą wysyłkową, po przedpłacie pieniędzy na konto. Koszt to 24 zł.
Pozdrawiam :)

mico pisze...

O super! dzieki.
A kontakt z zamkiem znajdziecie na ich stronie.

Anonimowy pisze...

książkę można też kupić w cieszyńskich księgarniach :-)

Anonimowy pisze...

Moja rodzinka korzysta z książki kucharskiej opracowanej przez Emilię Kołder. Na podstawie tej książki została opracowana Kuchnia Śląska

Blog Widget by LinkWithin